Abstrakt
Wyobraźmy sobie, że możemy posłuchać nowej piosenki ulubionego wokalisty, który od wielu lat nie nagrywa. Wystarczy do tego procesor z odpowiednią mocą obliczeniową, stosowne oprogramowanie i zasób rozpisanych na kody binarne danych o twórczości naszego idola („opisujące” barwę jego głosu, manierę wokalną, sposób aranżowania ścieżek instrumentalnych, charakterystykę kompozycji itd.). Albo mamy szansę przeczytać kolejny tom „Pieśni lodu i ognia”, którego nie możemy się doczekać, a George R.R. Martin zwleka… Albo zobaczyć zupełnie nowy portret namalowany (przynajmniej tak to odbiera ludzkie oko) przez mistrza pędzla sprzed wieków. To ostatnie jest skądinąd możliwe i nawet całkiem proste. Pod warunkiem, że mistrzem tym jest Rembrandt van Rijn.