Abstrakt
§ 1. Uwagi wprowadzające – istota problemu Sytuacja, jaka powstała na rynku umów kredytów nominowanych we frankach szwajcarskich na skutek wystąpienia ujemnej stopy procentowej LIBOR i jej wpływu na wysokość oprocentowania wynikającego z zawartych przez banki umów kredytowych z kredytobiorcami, wywołała liczne wątpliwości w praktyce stosowania przepisów prawa bankowego o umowie kredytu. Rozwiązanie tych wątpliwości wymaga odwołania się do funkcjonalnie (a więc z uwzględnieniem celu gospodarczego i związanej z tym funkcji umowy kredytu) postrzeganej dogmatyki prawa cywilnego zachowującej naukowy dystans wobec różnych postulatów i żądań formułowanych w związku z problemem tzw. frankowiczów. Ochrona kredytobiorców wymaga ocen wyważonych, które z jednej strony zmierzają do przysłowiowego „wypalania żelazem” nieuczciwych praktyk rynkowych banków, ale z drugiej strony uwzględniają naturalne ryzyko związane z zaciągniętym kredytem i jego rozłożenie zgodnie z zasadą sprawiedliwości kontraktowej, a nie dość relatywistycznie pojmowanej sprawiedliwości społecznej. Owa relatywistycznie pojmowana sprawiedliwość społeczna w przypadków banków jest do pewnego stopnia efektem naturalnego procesu emocji, które zawsze wyzwalały się, wyzwalają się i będą się wyzwalać w toku dyskusji związanej z działalnością banków. Wynika to z ich szczególnej roli, jaką pełnią w gospodarce rynkowej. Banki są pośrednikiem finansowym między realną gospodarką a źródłami jej finansowania. Banki zbierają bowiem oszczędności w postaci depozytów, a następnie angażują je w postaci różnych instrumentów finansowych w przedsięwzięcia gospodarcze. Klasycznym sposobem zaangażowania przez bank zebranych oszczędności jest udzielenie kredytu. Oczywiście bank jest zobowiązany zwrócić depozyt (zebrane oszczędności) powiększony zazwyczaj o oprocentowanie. Jest więc naturalne, że bank, pożyczając pieniądze w postaci kredytu, oczekuje zwrotu pożyczonego kapitału powiększonego o wynagrodzenie, które pokryje oprocentowanie depozytu oraz koszty i marżę banku. Bank działa zatem na ryzyko osób, które powierzyły mu swoje oszczędności. Wprost wyraża to przepis art. 2 PrBank: „bank jest osobą prawną utworzoną zgodnie z przepisami ustaw, działającą na podstawie zezwoleń uprawniających do wykonywania czynności bankowych obciążających ryzykiem środki powierzone pod jakimkolwiek tytułem zwrotnym”. Z faktu, że banki pożyczają cudze (w znaczeniu ekonomicznym) pieniądze na cudze – w konsekwencji – ryzyko ekonomiczne wynika, że koncepcja biznesowa ich działalności wymusza stale zarządzanie ryzykiem utraty pożyczonego kapitału. Co więcej, ustawodawca, dostrzegając taką cechę banków, nakłada na nie obowiązek zarządzania ryzykiem (zob. art. 9 i n. PrBank). Im większe ryzyko ponosi bank, tym – co do zasady – może oczekiwać większej stopy zwrotu (zysku) z zainwestowanego (np. w postaci kredytu) kapitału. Banki dostarczają zatem kapitału (głównie w postaci kredytu), który przywykło się nazywać „krwioobiegiem” gospodarki. Oznacza to, że problemy płynnościowe banków, w szczególności w skali masowej, stają się problemami całej gospodarki. To oczywiście może prowadzić do hazardu moralnego ze strony banków, a więc ich swoistego poczucia nieśmiertelności, co jest także groźne dla gospodarki. Emocje, o których była mowa, które pojawiają w dyskusji wokół banków, związane są zatem z faktem, że banki (w szczególności duże) są świadome swojego znaczenia dla gospodarki, a więc faktycznego i w wielu przypadkach prawnego uprzywilejowania wobec innych przedsiębiorców oraz swojej siły, gdy dla ochrony własnego interesu ograniczają akcję kredytową, „zakręcając kurek z wodą” i bywa, że instrumentalnie wykorzystują swoje znaczenie dla gospodarki. Zarazem jednak nieproporcjonalne „uderzenie” w banki jest „uderzeniem” w deponentów, a więc tych, których Prawo bankowe chroni, ponieważ to ich środki są obarczone ryzykiem podejmowanym przez banki. Świadomy ustawodawca, w tym ten stojący na straży doktryny ochrony słabszej strony umowy, musi zatem ważyć racje zgodnie z zasadą proporcjonalności. Wydaje się, że wyniki analizy wpływu ujemnej stopy procentowej, która stanowi podstawowy czynnik ustalenia wynagrodzenia banku z tytułu udzielenia kredytu, na wysokość wynagrodzenia banku, brak tego wynagrodzenia lub wręcz na obowiązek banku zapłaty kredytobiorcy wynagrodzenia za korzystanie z kredytu, nie dotykają zatem sfery doktryny ochrony słabszej strony umowy, ale przywoływanej wyżej zasady proporcjonalności uwzględniającej naturę umowy kredytu, która stanowi praktyczny i wyrazisty przykład natury „gry” zasługujących na adekwatną ochronę prawną interesów związanych z działalnością bankową. Nie chodzi tu bowiem (w każdym razie nie jest to celem prowadzonej tutaj analizy) o poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czy względy słuszności wymagają ochrony kredytobiorcy przed ryzykiem kursu walutowego (to jest inne zagadnienie). Niesporne jest bowiem, że należy otwierać system prawa na względy słuszności postrzegane przez pryzmat obowiązku zachowania lojalnego wobec innych uczestników obrotu z uwzględnieniem zasady, że prawo cywilne chroni osoby słabsze, bezpieczeństwo obrotu, ale także osoby staranne oraz wolność w kształtowaniu własnej sytuacji prawnej4.5 Istota problemu sprowadza się do ustalenia, czy bank jako kredytodawca ma obowiązek uwzględnić ujemną stopę procentową LIBOR w obliczaniu należnego mu oprocentowania od kredytobiorcy, jeżeli taka stopa była elementem formuły oprocentowania ustalonego przez strony umowy kredytu, a jeżeli tak, to czy w wyniku takiego uwzględnienia oprocentowanie kredytu może być wyrażone wartością ujemną (ujemne oprocentowanie). W praktyce chodzi tu zatem o rozważenie dwóch przypadków, które ilustrują poniższe równania: 1) bank uwzględnia ujemną stopę procentową LIBOR, ale ostateczne oprocentowanie jest wyższe niż zero –x + y > 0, gdzie x jest ujemną stopą procentową LIBOR, a y dodatnią marżą banku np. x = (–0,95%), y = 1,25% –0,95% + 1,25% = 0,3% W konsekwencji rozliczenia raty kapitałowej i odsetkowej oprocentowanie kredytobiorcy wynosi 0,3% w umownym okresie odsetkowym, a więc ujemna stopa procentowa LIBOR niejako „konsumuje” część marży banku z korzyścią dla kredytobiorcy. Bank będzie bowiem zobowiązany dokonać dopłaty do raty kapitałowej kredytobiorcy (wierzytelność pieniężna kredytobiorcy wobec banku odpowiadająca w uproszczeniu wartości 0,95% podstawy oprocentowania) z tytułu ujemnej stopy LIBOR, a kredytobiorca będzie zobowiązany do zapłaty oprocentowania w postaci marży banku (wierzytelność pieniężna banku wobec kredytobiorcy odpowiadająca wartości 1,25% podstawy oprocentowania). Rozliczenie następuje w postaci potrącenia wzajemnych wierzytelności banku i kredytobiorcy do wartości wierzytelności niższej. W efekcie kredytobiorca spełnia świadczenie pieniężne na rzecz banku. 2) bank uwzględnia ujemną stopę procentową LIBOR, ale ostateczne oprocentowanie jest niższe niż zero (pomijam tu sytuację graniczną, kiedy oprocentowanie jest równe zero) –x + y < 0, gdzie x jest ujemną stopą procentową LIBOR, a y dodatnią marżą banku np. x = (–0,95%), y = 0,50% –0,95% + 0,50% = –0,45% W konsekwencji rozliczenia raty kapitałowej i odsetkowej oprocentowanie kredytobiorcy wynosi – 0,45%, a więc jest ujemne w umownym okresie odsetkowym. W konsekwencji, ujemna stopa procentowa LIBOR nie tylko „konsumuje” całą marżę banku z korzyścią dla kredytobiorcy, ale bank dodatkowo musi dokonać dopłaty kredytobiorcy, pomniejszając jego ratę kapitałową w uproszczeniu o wartość odpowiadającą 0,45% podstawy oprocentowania.