Abstrakt
§ 1. Wprowadzenie W polskiej literaturze cywilistycznej były już podejmowane próby wykorzystywania podstawowych kategorii semiotycznych w celu zilustrowania lub nawet rozwiązania pewnych zagadnień o charakterze ściśle prawnym. Można tu wymienić podjętą przez J. Wróblewskiego próbę wykorzystania instrumentarium semiotycznego w celu ukazania istoty najważniejszych teorii osób prawnych, a także różnic zachodzących między tymi teoriami1; dokonaną przez K. Mularskiego interpretację zjawiska pozornych czynności prawnych w kategoriach semiotycznych2; a przede wszystkim zapoczątkowaną przez Z. Radwańskiego, kontynuowaną zaś przez innych przedstawicieli nauki, tendencję do ujmowania czynności prawnej i oświadczenia woli jako szczególnego rodzaju znaków3. Nie wszystkie z tych dokonań mogą być, moim zdaniem, ocenione w pełni pozytywnie. Nie zgadzam się bowiem z wnioskami osiągniętymi w związku z analizą pozornych czynności prawnych4. W odniesieniu zaś do pojęcia oświadczenia woli sądzę, że o wiele trafniejsza jest jego kwalifikacja w kategoriach czynności konwencjonalnej aniżeli znaku5. Uważam bowiem, że oświadczenie woli nie tyle samo jest znakiem, ile raczej składa się ze znaków (głównie językowych), a ponadto, o ile nie ma wątpliwości, że posiada ono pewne znaczenie, o tyle – moim zdaniem – nie ma pewności, czy da się w jego przypadku wskazać jakiś wyraźny element oznaczany (korelat, denotat znaku). Wydaje się jednak, że jeśli gdzieś ustalenia semiotyki miałyby rzeczywiście okazać swą przydatność, to przede wszystkim w dziedzinie tego, co reprezentanci dziedziny praw na dobrach niematerialnych nazywają „prawem oznaczeń odróżniających”. W artykule będę starała się wykazać, że właśnie w tym przypadku mamy do czynienia ze znakami w najściślejszym nadawanym temu terminowi przez semiotykę znaczeniu oraz że takie właśnie postrzeganie istoty oznaczeń odróżniających najlepiej pozwala uchwycić ich specyfikę i wskazać ich cechy najbardziej charakterystyczne. § 2. Podstawowe ustalenia semiotyki dotyczące istoty znaku Według I. Dąmbskiej, „znakiem jest każdy przedmiot, który przez kogoś ujęty, zdolny jest uobecnić temu, kto go spostrzega, inny przedmiot, z którym pozostaje w stosunku wskazywania lub denotowania”6. Jeszcze bardziej zwięzłe określenie znaku znajdujemy w tekście J. Kotarbińskiej, według której „znakiem jest to, co przywodzi na myśl coś innego”7. Podobnie definiuje znak U. M. Żegleń uznając, że jest nim „to, co reprezentuje coś poza nim samym”8. Sądzę, że te dość ogólne, ale przez to uniwersalne ujęcia znaku, trafnie wskazują na jego istotę i mogą stanowić dobry punkt wyjścia do niniejszych rozważań. Z określeń tych wynika przede wszystkim, że sama struktura znaku ma charakter złożony9. Pierwszym elementem jest pewien zmysłowo postrzegalny przedmiot, określany w literaturze jako „materialny substrat znaku”; może nim być dźwięk (ciąg dźwięków), litera (słowo), obraz (rysunek), gest. Drugim elementem jest obiekt oznaczany, zwany korelatem lub denotatem znaku. Termin „obiekt” winien być tu rozumiany szczególnie szeroko, ponieważ może nim być zarówno pewien istniejący przedmiot, jak i takie stany rzeczy, które w świecie rzeczywistym w ogóle nie istnieją. Jest tak dlatego, że za korelat znaku należy, ściśle biorąc, uznać nie tyle sam fizycznie istniejący obiekt (przedmiot), ile wywoływaną za pośrednictwem materialnego substratu znaku myśl o tym przedmiocie (osobie, stanie rzeczy itp.). Jak wspomniano, to jest bowiem istotą znaku, że pozwala skierować czyjąś myśl ku temu, co empirycznie w danej chwili jest nieobecne, za pomocą tego, co w danym momencie jest zmysłowo postrzegalne i obecne. Trzeci element tej struktury bywa w literaturze określany różnie, a jego dokładne ujęcie stanowi przedmiotów sporów. Przedstawiając go w sposób możliwie neutralny, należałoby powiedzieć, iż chodzi tu o szczególnego rodzaju związek między materialnym substratem znaku i jego korelatem. Część autorów ogranicza się w tym zakresie do stwierdzenia, że związek ten stanowi istotę funkcji znakotwórczej, decydującej o samym istnieniu znaku rozumianego jako struktura trójczłonowa10, albo też że związek ten jest pochodną znaczenia znaku11, część natomiast akcentuje szczególną rolę reguł znaczeniowych, nakazujących wiązać z danym materialnym substratem znaku myśli określonej treści12. Osobiście mam poważne wątpliwości, czy to drugie ujęcie jest poprawne. Wydaje się bowiem, że zbytnio zawęża ono pojęcie znaku, ograniczając je do takich tylko stanów rzeczy, w odniesieniu do których istnieją tego rodzaju imperatywne reguły znaczeniowe. Wątpię w szczególności, czy o tego rodzaju regułach nakazujących można mówić w odniesieniu 43do najważniejszego systemu znaków, którym się posługujemy, a więc w odniesieniu do języka; jego reguły wykształciły się bowiem w sposób spontaniczny, a wiele z nich ma charakter pewnych prawidłowości, od których istnieje mnóstwo wyjątków i których zastosowanie zależy od kontekstu. Trudno więc uznać, by w sposób jednoznaczny „nakazywały” one wiązać określone myśli z danym znakiem (słowem), gdyż to „wiązanie” ma charakter wybitnie sytuacyjny, zależny zarówno od okoliczności zewnętrznych, w jakich się znajdują komunikujące się osoby, jak i od cech tych osób, w tym zwłaszcza od ich stanu mentalnego (emocjonalnego) i zdolności umysłowych. Jednoznaczności wspomnianych reguł znaczeniowych przeczą zwłaszcza, nierzadkie w praktyce, przypadki dyssensu, a więc takie sytuacje, w których adresat komunikatu wiąże z odebranymi znakami treści nie całkiem adekwatne, a bywa że wprost sprzeczne z tymi, jakie przypisał im nadawca. Wydaje się zatem, że owo wiązanie określonych myśli ze znakami (przynajmniej tymi o charakterze językowym) jest raczej procesem rozumienia i interpretacji niż wynikiem jednoznacznego przyporządkowania, a doniosłość owych „znaczeniowych reguł nakazujących” nie jest na tyle duża, by należało je zaliczać do definicyjnych elementów pojęcia znaku. Z punktu widzenia celów niniejszego opracowania trzeba ponadto podkreślić, że we współczesnej literaturze semiotycznej...