Abstrakt
§ 1. Wstęp Jak się wydaje, w ostatnim czasie wzrasta liczba spraw o ochronę dóbr osobistych, w których sądy rozpatrują przypadki naruszenia dóbr osobistych wypowiedziami dotyczącymi zdarzeń historycznych. Przyczyną tego zjawiska jest, jak można przypuszczać, stosunkowo szeroki zakres ochrony jakiej skłonne są udzielać sądy powodom powołującym się na naruszenie prawa do podtrzymywania dobrej pamięci o osobie bliskiej, jak również generalny wzrost popularności powództw o ochronę dóbr osobistych – w tym związanych z ochroną czci żyjących „postaci historycznych”. Zdarzenia historyczne, których ocena ma skutkować naruszeniem dóbr osobistych są ponadto coraz bardziej oddalone w czasie: w dwóch sprawach rozpatrywanych ostatnio przez Sąd Apelacyjny w Warszawie oceniano trafność stwierdzeń odnoszących się do faktów mających miejsce na ponad 70 lat przed wytoczeniem powództwa1. Uzasadnione staje się zatem pytanie o specyfikę spraw „z elementem historycznym” wśród pozostałych związanych z ochroną dóbr osobistych. Podstawowe znaczenie ma w tym kontekście ocena bezprawności działania sprawcy, który zazwyczaj może budować linię obrony powołując się na wykonywanie konstytucyjnego prawa do wolności słowa, a niekiedy również korzystanie z wolności badań naukowych. Istotnym problemem, nieodłącznie związanym z bezprawnością naruszenia, jest możliwość dokonywania przez sąd cywilny w kontradyktoryjnym procesie oceny zgodności z prawdą twierdzeń dotyczących faktów historycznych. Zgodnie z tradycyjnym poglądem doktryny i judykatury, wyłączenie bezprawności naruszenia czci (oraz pośredniego naruszenia „czci” zmarłego, chronionej za pośrednictwem dobra osobistego kultu pamięci osoby bliskiej) wymaga wykazania prawdziwości zniesławiających zarzutów2. Stanowisku temu przeciwstawił się Sąd Najwyższy w wyroku z 14.5.2003 r.3 oraz uchwale siedmiu sędziów z 18.2.2005 r.4, wskazując, iż w przypadku dołożenia przez dziennikarza należytej staranności podczas przygotowywania materiału prasowego, jego zachowanie nie może zostać uznane za bezprawne nawet wówczas, gdy informacje zawarte w materiale okazały się ostatecznie sprzeczne z prawdą. Inspiracją dla drugiego ze wspomnianych judykatów wydaje się być sformułowana w doktrynie propozycja rozumienia pojęcia bezprawności użytego w art. 24 § 1 KC, jako „bezprawności postępowania” – ocenianej przez pryzmat zgodności postępowania sprawcy naruszenia dóbr osobistych ze zobiektywizowanym wzorcem staranności wymaganej w danego rodzaju stosunkach, nie zaś przez pryzmat skutków samego naruszenia5. Należy przy tym zauważyć, iż w chwili obecnej ciężko jest wyrokować co do trwałości analizowanej linii orzeczniczej. W orzeczeniach zapadłych po wspomnianej uchwale, Sąd Najwyższy oraz sądy powszechne zazwyczaj dystansują się od dokonanej w niej wykładni przepisu art. 24 § 1 KC i przychylają do poglądu tradycyjnego, uznającego prawdziwość zniesławiających zarzutów podniesionych w treści publikacji prasowej za warunek sine qua non wyłączenia bezprawności działania dziennikarza6. Kontrowersja dotycząca rozumienia pojęcia bezprawności stanowi istotny kontekst dla analizowanych w niniejszym artykule zagadnień, pozwalając uchwycić tło ewolucji stanowiska judykatury dotyczącej spraw z „elementem historycznym”. Artykuł niniejszy poświęcony został analizie praktyki sądowej w sprawach o ochronę dóbr osobistych, w których przedmiotem oceny sądu są bezpośrednio lub pośrednio fakty oraz oceny dotyczące wydarzeń historycznych. Jak się wydaje, możliwe jest aktualnie mówienie o wykształceniu się dotyczącej tych zagadnień linii orzeczniczej Sądu Najwyższego, której tezy były następnie rozwijane w judykaturze sądów powszechnych. W artykule staram się wskazać dostrzegalne w tym zakresie tendencje oraz dokonać oceny rozstrzygnięć zapadłych w poszczególnych sprawach. Osobno omawiam orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poświęcone granicom wolności słowa w debacie historycznej, rozumianej jako szczególny rodzaj debaty publicznej.§ 2. Orzecznictwo sądów polskich Pierwsze znane mi sprawy, w których przedmiotem analizy sądów były zniesławiające wypowiedzi dotyczące zdarzeń historycznych toczyły się w latach 70. i 80. XX w. Zazwyczaj spory dotyczyły wydarzeń mających miejsce w czasie II wojny światowej, a najczęstszym zarzutem je prowokującym były oskarżenia o kolaborację z niemieckim 41okupantem. Dokonywana przez sądy wykładnia prawa była zasadniczo zbieżna z prezentowaną w sprawach związanych z naruszeniem czci w publikacjach prasowych. Jak można się domyślać, brak doszukiwania się przez sądy specyficznych cech inkryminowanych wypowiedzi wynikał nie tylko z przekonania o konieczności stosowania jednolitych kryteriów przy ocenie bezprawności wszystkich naruszeń czci, ale ponadto relatywnie niewielkiej odległości czasowej od będących przedmiotem sporu wydarzeń. Mimo braku wykształcenia się spójnej linii orzeczniczej, można pokusić się o próbę poczynienia pewnych uogólnień dotyczących zasadniczych kierunków rozstrzygnięć. Podstawowym kryterium oceny bezprawności przyjmowanym przez sądy przy rozpatrywaniu „spraw kolaboracyjnych” była prawdziwość zarzutów formułowanych przez autorów spornych publikacji. Tytułem przykładu można wskazać wyrok7, w którym Sąd Najwyższy oddalił rewizję powoda domagającego się m.in. wycofania z obiegu naruszającej jego cześć książki oraz nakazania pozwanemu autorowi złożenia pisemnych przeprosin. Sporna publikacja miała formę powieści. Jej negatywnym bohaterem był „krwawy Maks” określany również imieniem i nazwiskiem powoda. Został on przedstawiony w treści książki jako członek niemieckiej policji (Schutzpolizei), aktywnie zwalczający polskie organizacje podziemne. Fakty te – podobnie jak inne zawarte w treści powieści, zwłaszcza dotyczące członków rodziny powoda – były zgodne z ustaleniami dokonanymi przez sąd karny, który w 1961 r. prawomocnie skazał powoda na karę śmierci (następnie zmienioną na skutek wejścia w życie Kodeksu karnego z 1969 r. na karę 25 lat pozbawienia wolności). Mimo to, pozwany zaprzeczał w toku postępowania pierwszoinstancyjnego, jakoby postać przedstawiona w książce była tożsama z powodem i twierdził, że wszystkie opisane w niej zdarzenia miały charakter fikcyjny. Sąd Najwyższy nie dał wiary tym wyjaśnieniom, wskazując jednocześnie, iż przedstawienie powoda w treści książki w sposób zgodny z prawdą nie może uzasadniać cywilnoprawnej odpowiedzialności pozwanego, gdyż „Podawanie faktów prawdziwych nie może być zakazane, zwłaszcza w sytuacji gdy rozpowszechnianie ich leży w interesie społecznym”. Lakoniczność uzasadnienia uniemożliwia precyzyjne odtworzenie jurydycznego toku rozumowania sądu, w szczególności stwierdzenie czy przyczyną oddalenia powództwa był brak naruszenia dóbr osobistych z uwagi na prawdziwość zdarzeń opisanych w publikacji, czy też wyłączenie bezprawności działań pozwanego, ze względu na podjęcie ich w celu obrony uzasadnionego interesu. Niewątpliwie treść uzasadnienia upoważnia jednak do konstatacji, iż zdaniem sądu przedstawienie opinii publicznej prawdziwych informacji o kolaboracyjnej przeszłości osoby prywatnej może być zasadniczo uznane za realizację interesu społecznego. Analogiczne rozumowanie prezentowano również w innych rozpatrywanych w tym okresie sprawach, w których spór koncentrował się wokół pomówień o kolaborację z okupantem w trakcie II wojny światowej. W wyroku z 12.12.1978 r.8 Sąd Najwyższy uznał, iż opublikowanie w książce historyka – współpracownika misji Badania Zbrodni Hitlerowskich – nieprawdziwych informacji dotyczących faktu kolaboracji ojca powodów z nazistami naruszyło ich dobra osobiste. Podobne rozumowanie legło również u podstaw wyroków Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 28.8.1980 r. oraz z 7.6.1976 r.9 Jako przykład sporu dotyczącego wypowiedzi ocennych zawartych w treści publikacji historycznej można wskazać sprawę rozpatrywaną przez Sąd Najwyższy10. Powód – Melchior Wańkowicz domagał się zastosowania niemajątkowych oraz majątkowych środków ochrony dóbr osobistych zarzucając pozwanemu – Tadeuszowi Walichnowskiemu naruszenie dobrego imienia w książce „Warmia, Mazury, Powiśle”. Pozwany wskazał w niej, iż na skutek publikacji przed wojną serii reportaży oraz książki autorstwa powoda poświęconych sytuacji mniejszości polskiej na Warmii i Mazurach, nastąpił szereg aresztowań działaczy polonijnych. Konkludując, stwierdzał iż: „Pisarz [Wańkowicz] zyskał sławę, czytelnicy ciekawą książkę, a biedni Warmiacy i Mazurzy znaleźli się w rękach swoich prześladowców i oprawców z gestapo”. Rozpatrujący sprawę Sąd Wojewódzki oddalił powództwo, uznając, iż celem T. Walichnowskiego nie było obrażenie powoda, dokonana przez niego ocena skutków działalności Wańkowicza – przy uwzględnieniu kryteriów obiektywnych – nie miała charakteru dyfamującego oraz została dokonana w celu realizacji interesu społecznego. W wyniku rewizji powoda Sąd Najwyższy uchylił wyrok i przekazał sprawę Sądowi Wojewódzkiemu do ponownego rozpoznania. W uzasadnieniu orzeczenia wskazano, że pozwany miał pełne prawo zabierać głos w kwestii budzącej uzasadnione społeczne zainteresowanie oraz kwestionować zasadność „z punktu widzenia polskich interesów narodowych” decyzji Wańkowicza o publikacji reportaży opisujących los polskiej mniejszości w nazistowskich Niemczech. Czyniąc to T. Walichnowski przekroczył jednak granice rzeczowej krytyki, o czym świadczy zawarte w treści spornej...