Abstrakt
Członek zarządu lub rady nadzorczej spółki kapitałowej może sprawować swoją funkcję wbrew woli wspólników nawet kilkanaście miesięcy po wygaśnięciu kadencji. Sąd Najwyższy, w ślad za częścią doktryny, podnosi, że za koncepcją rozejścia się kadencji i mandatu przemawia interes spółki, ponieważ zapewnia to ciągłość pełnienia funkcji w organach spółki. Interes spółki wymaga, aby nie dopuścić do sytuacji, w której mandaty dotychczasowych członków organów wygasły, a nowi nie zostali powołani. Właściciele spółek myślą dość prosto i logicznie. Skoro powołałem członka zarządu lub rady nadzorczej na 3 lata, to mam z nim umowę zawartą na 3 lata, a nie na np. 4,5 roku. Właściciele spółek dalej słusznie rozumują, że jeżeli nie chcą, aby członek zarządu lub rady nadzorczej nadal reprezentował ich interesy jako powiernik po wygaśnięciu kadencji, to taki członek zarządu i rady nadzorczej nie powinien mieć mandatu do sprawowania swojej funkcji wbrew woli właściciela i otrzymywać za to pieniędzy. W sporze między właścicielami spółek a SN i częścią doktryny opowiadam się po stronie właścicieli, którzy nie chcą płacić za oderwane od rzeczywistości wysoce dyskusyjne koncepcje jurydyczne, wykazując, że to powierzający powinien decydować o czasie trwania mandatu powiernika, bo to powierzający ponosi ryzyko ekonomiczne działań powiernika, a nie SN, doktryna czy ustawodawca. Konstrukcje cywilistyczne są użytecznym narzędziem służącym ludziom, a nie bytem samym w sobie.