Abstrakt
Dyskusja o możliwości wprowadzenia do polskiego prawa spółek spółki z o.o. bez instytucji kapitału zakładowego odżyła w związku ze zgłoszoną niedawno propozycją nowelizacji Kodeksu spółek handlowych. Różnice i spory w prawie prywatnym powinny cieszyć. Brak dyskusji oznacza skostniałe i zamknięte dogmatycznie środowisko przypominające biuro polityczne lub kapłana strzegącego jedynie słusznej prawdy. Doktryna prawa, w tym prawa spółek, nie powinna być postrzegana jako statyczny zbiór niepodważalnych zdań. Obowiązkiem jej jest rozwój, a więc poddawanie dotychczasowych instytucji nieustannej i krytycznej analizie. Doktryna powinna być w dialogu z otaczającą ją rzeczywistością i być stale gotowa na zmiany w imię postulatu efektywności prawa spółek. Problemem nie jest zatem spór, ale argumentacja ad personam zmierzająca do zduszenia sporu. Prawnicy nie powinni przy tym zżymać się, jeżeli w „ich” sferę wchodzą nieprawnicy. Wszak regulacje prawne są nośnikiem idei, które nie są zastrzeżone wyłącznie dla prawników jako osób mających zestaw pewnych umiejętności technicznych. Szczególnie wyraziście widać to na przykładzie instytucji kapitału zakładowego, w której głos zabierają finansiści.