Monitor Prawniczy

nr 21/2010

W poszukiwaniu modelu ochrony praw twórców w Internecie

Krzysztof Siewicz
Doktor nauk prawnych (Uniwersytet w Lejdzie, Holandia). Współpracownika departamentu „własności intelektualnej” kancelarii Grynhoff Woźny i Wspólnicy. Koordynator prawny Creative Commons Polska oraz autor bloga http://ksiewicz.net.
Abstrakt

Pytanie o ochronę praw autorskich utworów zamieszczanych w Internecie powraca przy wielu okazjach, a dynamicznie zmieniająca się rzeczywistość dostarcza coraz to nowych wątpliwości. W niniejszym artykule zawarto rozważania dotyczące nieodpłatnego umieszczania materiałów przez użytkowników na różnego rodzaju serwisach, które z kolei udostępniają te materiały również nieodpłatnie innym użytkownikom. Nie ma jednoznacznych regulacji, które określałyby zakres i sposób udzielenia licencji na zamieszczanie takich materiałów przez podmioty prowadzące serwisy internetowe oraz ewentualnego ustalenia i wypłacenia wy­nagrodzenia twórcom. Autor, biorąc pod uwagę różnorodne interesy twórców (także tych wyraźnie udostępniających swoje utwory na licencjach Creative Commons), poszukuje najbardziej optymalnego roz­wiązania prawnego problemu.

User–generated content czy chronione prawem autorskim utwory?

Złośliwi twierdzą, że mottem Internetu doby „Web 2.0” jest you make all the content, they make all the money. Istotnie, jednym z najbardziej popularnych modeli biznesowych realizowanych w Internecie jest prowadzenie różnego rodzaju serwisów, gdzie użytkownicy mogą nieodpłatnie zamieszczać tzw. user–generated content, czyli zdjęcia, muzykę, filmy, komentarze itp. Chodzi o nieodpłatność obustronną – użytkownik nie musi płacić za korzystanie z serwisu, ale zwykle nie uzyskuje także wynagrodzenia za umieszczane w nim materiały. Są one udostępniane innym użytkownikom również nieodpłatnie. Przychód serwisu pochodzi natomiast z reklam wyświetlanych wraz z contentem lub poprzez innego rodzaju działalność marketingową.

Jak wiadomo, do uznania danego materiału za chroniony prawem autorskim utwór wystarcza minimalny wkład indywidualnej twórczości. W związku z tym większość zdjęć, filmów, grafik, a nawet zwykłych komentarzy użytkowników serwisów „Web 2.0” to utwory. A przecież zgodnie z ustawą z 4.2.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych1, praktycznie na każde korzystanie z utworu należy uzyskać zgodę twórcy. Niemniej jednak, niektórzy prawnicy mają wątpliwości, czy działalność serwisów polega na wkraczaniu w monopol autorski. Twierdzą oni mianowicie, że serwisy przechowują jedynie powierzone materiały, a udostępniają je działając na zlecenie użytkowników. Według tej interpretacji korzystającym z utworów jest sam użytkownik, a nie podmiot prowadzący serwis.

Takie stanowisko nie zawsze jest jednak uzasadnione. Wątpliwości pojawiają się zwłaszcza w przypadku odnoszenia przez serwis korzyści z przechowywanych i udostępnianych materiałów (np. w formie przychodu z reklam, a szczególnie gdy wysokość tego przychodu jest powiązana z popularnością tych materiałów). Ponadto, serwisy coraz częściej eksplorują nowe formy marketingowego wykorzystania materiałów użytkowników, w oderwaniu od kontekstu, w jakim użytkownik je umieścił. Nie dochodzi wtedy tylko i wyłącznie do przechowywania materiałów i ich udostępniania na zlecenie użytkownika. Ich udostępnianie realizuje bowiem również cele własne serwisu. Uzasadnia to wniosek, że dochodzi do wkroczenia w monopol autorski w sposób wymagający uzyskania zgody.

Licencja nieodpłatna czy odpłatna?

Na pierwszy rzut oka powyższy wniosek nie prowadzi do istotnych konsekwencji. Rozsądek nakazuje przecież przyjąć, że każdy użytkownik wie co robi, umieszczając swoje materiały w serwisie i zgadza się na takie ich wykorzystanie w sposób dorozumiany. Taka dorozumiana zgoda wystarcza do udzielenia licencji niewyłącznej w rozumieniu PrAut. Jednak działalność gospodarcza oparta na licencji, której postanowienia nie są nigdzie wyraźnie zapisane, jest ryzykowna. Na przykład w myśl art. 43 PrAut, jeżeli z licencji nie wynika, że została udzielona nieodpłatnie, to twórcy należy się wynagrodzenie. Przepis ten pozwala powątpiewać w nieodpłatność wszelkich licencji, w których nie zastrzeżono tego w sposób wyraźny. A licencja dorozumiana ze swej natury nie zawiera żadnych wyraźnych zastrzeżeń.

Rozwiązaniem problemu jest oczywiście umieszczenie w regulaminie serwisu wyraźnych postanowień o udzieleniu licencji, a w tym wyraźnego zastrzeżenia, że jest ona udzielana nieodpłatnie. Jednak nieodpłatność może skłonić organy podatkowe do przyjęcia, że prowadzący serwis uzyskuje przychód z tytułu nieodpłatnego świadczenia, a w konsekwencji zaniża należny podatek dochodowy.

Interpretacja pojęcia „nieodpłatne świadczenie” na gruncie prawa podatkowego wymagałaby odrębnej analizy. Warte szczególnej uwagi są interpretacje wydawane w odpowiedzi na pytania podatników o konsekwencje korzystania z wolnego oprogramowania. Organy podatkowe stwierdzały w nich, że świadczenie „z założenia bezpłatne dla wszystkich zainteresowanych” nie jest świadczeniem nieodpłatnym2. Licencja nieodpłatna udzielana przez użytkownika podmiotowi prowadzącemu serwis na podstawie regulaminu tego serwisu nie jest jednak świadczeniem bezpłatnym dla wszystkich zainteresowanych, chyba że regulamin wyraźnie tak stanowi. Ściśle rzecz ujmując, regulamin mógłby zawierać postanowienie o udzieleniu przez użytkownika nieodpłatnej licencji wszystkim zainteresowanym (np. licencji Creative Commons). Oznaczałoby to jednak, że dany materiał może być wykorzystywany nie tylko w danym serwisie, ale też przez inne podmioty. Takie rozwiązanie nie musi odpowiadać tym serwisom „Web 2.0”, które swój model biznesowy opierają na wyłączności na dostępność „swoich” materiałów. Oczywiście należy pamiętać, że wyżej zacytowana interpretacja nie jest źródłem prawa i wprowadzenie do regulaminu takiego lub innego powinno nastąpić po uzyskaniu indywidualnej interpretacji podatkowej.

Uznanie nieodpłatnej licencji za nieodpłatne świadczenie w rozumieniu przepisów podatkowych może skłaniać podmioty prowadzące serwisy internetowe do umieszczenia w swoich regulaminach postanowień o udzieleniu przez użytkownika licencji w zamian za wynagrodzenie. Ewentualnie, udostępnienie serwisu do korzystania użytkownikowi wraz z jego funkcjonalnościami mogłoby być oferowane jako świadczenie wzajemne, którego wartość podlegałaby potrąceniu z wynagrodzeniem należnym użytkownikowi. To drugie rozwiązanie może być jednak [...]