Monitor Prawniczy

nr 6/2008

Konsekwencje śmierci wspólnika spółki z ograniczoną odpowiedzialnością

Tomasz Szczurowski
Autor jest asystentem w Katedrze Prawa Gospodarczego Prywatnego Wydziału Prawa i Administracji UKSW, asesorem w sądzie gospodarczym.
Abstrakt

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, to wspólnota interesów gospodarczych, która może być założona w każdym celu prawnie dopuszczalnym (art. 151 § 1 KSH). Jest to spółka kapitałowa, w której podstawowe znaczenie ma kapitał zakładowy, a pozycję wspólnika określa wartość jego udziałów w stosunku do całego kapitału zakładowego (np. art. 191 § 3, art. 242 § 2 KSH). Powyższe okoliczności nie oznaczają jednak w żadnym przypadku, że podejmowanie tematu konsekwencji śmierci wspólnika spółki z o.o. jest bezprzedmiotowe. Trzeba bowiem zauważyć, że – jak podkreśla się w doktrynie – spółka z o.o. obliczona jest na prowadzenie przedsiębiorstwa średniej wielkości. Zwraca się również uwagę na jej nieliczny, ale dobrany i stały skład wspólników, których prawo usiłuje wzajemnie zbliżyć, zainteresować sprawami spółki i zmobilizować do czynnej i trwałej współpracy1. M. Tarska zwraca również uwagę, że aczkolwiek normatywny model spółki z o.o. ma charakter kapitałowy, to jednak w szczególności w celu uproszczenia funkcjonowania spółki, a także dla nadania jej bardziej zamkniętego charakteru, może on być ukształtowany w kierunku spółki osobowej2. Autorka zwraca uwagę na szeroko występujące w spółce z o.o. elementy osobowe. Z uwag M. Tarskiej wynika, że niezmienność składu spółki z o.o. jest wartością samą w sobie. Założenie to czyni zasadnym postawienie pytania, jak daleko ustawodawca zdecydował się chronić ową niezmienność składu w przypadku śmierci wspólnika.

Konsekwencje śmierci wspólnika w modelu normatywnym

Wyprzedzając dalsze uwagi już na wstępie trzeba zaznaczyć, że ochrona stałości składu spółki z o.o. nie mogła iść tak daleko jak w przypadku spółek osobowych, gdzie śmierć wspólnika jest ustawową przyczyną rozwiązania spółki (art. 58 pkt 4 KSH). Ogólnie więc należy zaznaczyć, że śmierć wspólnika spółki z ograniczoną odpowiedzialnością – co do zasady – nie wpływa na jej byt prawny. Udziały wchodzą w skład spadku i podlegają dziedziczeniu na zasadach ogólnych.

Okoliczność tę potwierdził zresztą Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 16.8.1991 r.3. Orzeczenie to zapadło co prawda na gruncie Kodeksu handlowego4, niemniej zachowało aktualność. NSA stwierdził, że jeżeli umowa spółki nie wyłącza wstąpienia do spółki spadkobierców na miejsce zmarłego wspólnika (art. 183 KH), to wstępują oni do spółki z mocy samego prawa spadkowego i wykonują swoje prawa w spółce (art. 184 KH).

W zasadzie więc udział jako prawo przysługujące zmarłemu wspólnikowi wchodzi w skład spadku i podlega dziedziczeniu testamentowemu lub ustawowemu. Jeżeli do spółki wstępują spadkobiercy, to nie muszą oni składać żadnego oświadczenia o przystąpieniu do spółki, czy o objęciu udziałów. Z mocy samego prawa stają się wspólnikami.

Spadkobierca powinien jednak powiadomić spółkę o przejściu udziałów oraz przedstawić dowód przejścia. W myśl bowiem art. 187 § 1 KSH o przejściu udziału, jego części lub ułamkowej części udziału na inną osobę oraz o ustanowieniu zastawu lub użytkowania udziału zainteresowani zawiadamiają spółkę, przedstawiając dowód przejścia bądź ustanowienia zastawu lub użytkowania. Przejście udziału, jego części lub ułamkowej części udziału oraz ustanowienie zastawu lub użytkowania jest skuteczne wobec spółki od chwili, gdy spółka otrzyma od jednego z zainteresowanych zawiadomienie o tym wraz z dowodem dokonania czynności.

Artykuł 187 § 1 KSH stanowi o „przejściu udziału”, a nie np. o jego zbyciu jak uczyniono to w art. 186 § 1 KSH, dlatego należy uznać, że przejście to może nastąpić zarówno inter vivos, jak i mortis causa, a więc także w drodze dziedziczenia5. Pogląd ten nie jest jednak bezdyskusyjny. Warto tu przywołać stanowisko T. Dziurzyńskiego, Z. Fenichela, M. Honzatki, którzy jeszcze na gruncie Kodeksu handlowego opowiadali się za ścieśniającym ujęciem pojęcia przejścia udziału6. Autorzy ci zaznaczali, że stosowanie w tym przypadku odpowiednika art. 187 § 1 KSH prowadziłoby do niemożliwych konsekwencji, gdyż spółka przed otrzymaniem zawiadomienia o objęciu spadku, nie mogłaby pociągać spadkobiercy do żadnych świadczeń. Jednocześnie autorzy ci zwracają uwagę, że spadkobierca mógłby tę chwilę odwlec w czasie. Z tego też względu T. Dziurzyński, Z. Fenichel, M. Honzatko uznawali, że wyrażenie „przejście” należy tłumaczyć ścieśniająco.

W doktrynie zaznacza się, że zawiadomienie musi być dokonane przez nabywcę udziału7. A. Kidyba zdecydowanie podkreśla, że zainteresowanym w żadnym przypadku nie jest wierzyciel, także osobisty wspólnika, pomimo że łączą go stosunki związane ze spółką8. Inaczej na tę kwestię zapatruje się R. Pabis, który zaznacza, że zainteresowanym w rozumieniu rozważanego przepisu może być również osoba trzecia9. Wskazuje on jednak na praktyczną ułomność tej koncepcji polegającą na tym, że osoba taka nie będzie jednak najczęściej dysponować dowodem przejścia owych uprawnień. Z kolei M. Allerhand zaznaczał, że przepis co prawda stanowi o zainteresowanych w liczbie mnogiej, niemniej wystarczające jest dokonanie zawiadomienia przez jedną osobę10. Jednocześnie autor ten podnosi, że zawiadomienie to musi być dokonane przez osobę, która rzeczywiście jest zainteresowanym. W przeciwnym bowiem razie zawiadomienie nie ma znaczenia. M. Allerhand podkreśla bowiem, że może zdarzyć się taka sytuacja, że pomimo sporządzenia stosownego dokumentu przejście wcale nie ma być od razu skuteczne, ponadto nie jest wykluczone, iż ważność aktu stanowiącego dowód przejścia uprawnień jest zakwestionowana, a strony owego „przejścia” umówiły się, że do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia o skuteczności przejścia żadna ze stron nie będzie dokonywać zawiadomienia11.

W mojej opinii nie są zasadne te poglądy, które ograniczają katalog „zainteresowanych” w rozumieniu art. 187 § 1 KSH wyłącznie do spadkobierców zmarłego wspólnika. Z całą pewnością trafnym byłoby stwierdzenie, że zainteresowanym może być tylko [...]