Abstrakt
Wprowadzona na mocy ustawy z 14.6.2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw1 nowelizacja ustawy z 15.12.2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych2 wywołuje wiele kontrowersji. Jak dotąd największym zainteresowaniem cieszyły się uregulowania dotyczące zasad i warunków zawierania umów przeniesienia własności lokali, czyli tzw. uwłaszczenia lokatorów. Nie negując wagi tych zagadnień nie można jednak zapominać o mających znaczną doniosłość zmianach o charakterze ściśle korporacyjnym, dotykających ustroju organów spółdzielni mieszkaniowej. Antycypując dalsze rozważania wskazać należy na proces różnicowania spółdzielni mieszkaniowych w stosunku do innych typów spółdzielni, które podlegają kompleksowej regulacji3 ustawy z 16.9.1982 r. - Prawo spółdzielcze4. Zarysowujące się odrębności dotyczą określenia zakresu obowiązków informacyjnych, jak również składu osobowego, organizacji oraz funkcjonowania rad nadzorczych i walnych zgromadzeń5. Niestety, niektóre z przyjętych rozwiązań są źródłem wątpliwości interpretacyjnych, wskazane byłoby więc ich omówienie i poddanie wstępnej analizie.
Walne zgromadzenie
Już prima facie widoczne są istotne różnice w stosunku do dotychczasowego, regulowanego przez przepisy PrSpółdz, „klasycznego” ustroju organów spółdzielni mieszkaniowej. Najistotniejszą zmianą jest wyrugowanie organu demokracji pośredniej w postaci zebrania przedstawicieli, a tym samym i zebrań grup członkowskich (art. 83 ust. 1 SpółdzMieszkU). Oba te organy utracą rację bytu z chwilą rejestracji nowych statutów, zgodnych z wymogami ZmSpółdzMieszkU6, wtedy też wygasną mandaty przedstawicieli na zebranie przedstawicieli (do czasu zarejestrowania zmian statutów postanowienia dotychczasowych statutów regulujące funkcjonowanie zebrania przedstawicieli pozostają w mocy – art. 9 ust. 2 ZmSpółdzMieszkU).
Rezygnując z zebrań przedstawicieli należało równocześnie zapobiec paraliżowi decyzyjnemu dużych spółdzielni, trudno bowiem wyobrazić sobie organizację i przebieg ich walnych zgromadzeń. Wobec niemożności zrealizowania założonego celu z wykorzystaniem istniejących instytucji prawa spółdzielczego odwołano się do rozwiązania kompromisowego i przyjęto, że w przypadku, gdy liczba członków przekroczy 500, walne zgromadzenie może być – jeżeli statut tak stanowi – podzielone na części; rada nadzorcza ustali wówczas zasady zaliczania członków do poszczególnych części walnego zgromadzenia, przy czym nie może ona zaliczyć członków uprawnionych do lokali znajdujących się w obrębie jednej nieruchomości do różnych części walnego zgromadzenia (art. 83 ust. 1 SpółdzMieszkU). Niestety, wyznaczając sztywną granicę dopuszczalności takiego zabiegu nie uwzględniono oczywistego faktu, że każda spółdzielnia odznacza się swą własną specyfiką, co powinno znaleźć odbicie w treści jej statutu (postulatowi temu czyni zadość art. 37 § 1 zd. 1 PrSpółdz, zakłada on bowiem autonomię spółdzielni przy określaniu progu ilości członków, z którego przekroczeniem walne zgromadzenie zostanie zastąpione przez zebranie przedstawicieli). Może się więc okazać, że walne zgromadzenie, z uwagi na niemalże pełną obecność członków uprawnionych do udziału w jego obradach, nie będzie zdolne do prawidłowego funkcjonowania7 – w praktyce trudno wyobrazić sobie sprawne i rzeczowe obrady organu liczącego więcej niż 300 członków, a ewentualności takiej a priori nie sposób przecież wykluczyć. Z drugiej strony, nie można pominąć milczeniem, że podział walnego zgromadzenia na części powinien stanowić odstępstwo od zasady odbywania obrad tego organu w ramach jednego posiedzenia jako najpełniejszej formy urzeczywistnienia wewnątrzspółdzielczej demokracji. Przepis art. 83 ust. 1 SpółdzMieszkU przez ścisłe określenie warunków podziału walnego zgromadzenia na części minimalizuje zatem ryzyko nadużyć8, trudno też mu zarzucić, by został oparty na niewłaściwych założeniach.
Otóż, ustawodawca wzorował się tu najpewniej na art. 63 ust. 1 zd. 1 statutu spółdzielni europejskiej (SCE)9, który stanowi, że warunkiem wstępnym odstępstwa od zasady demokracji bezpośredniej jest m.in. spełnienie wymogu, by spółdzielnia liczyła więcej niż 500 członków. Przypomnieć też wypada, że obowiązująca w międzywojniu ustawa z 29.10.1920 r. o spółdzielniach10 w art. 51 zawierała postanowienia analogicznej treści. |
W rezultacie dyskutować można jedynie, czy przyjęty przez ustawodawcę próg 500 członków spółdzielni nie jest zbyt wysoki11, oraz czy w ogóle zaproponowana przezeń konstrukcja zmierzająca do utrzymania za wszelką cenę modelu demokracji bezpośredniej jest właściwa.
Niezależnie od powyższego łatwo dostrzegalne są trudności związane ze sprawnym przeprowadzeniem walnego zgromadzenia podzielonego na części. Przede wszystkim kłopotliwe okazują się kwestie czysto proceduralne: jeżeli ważność uchwały zależy od osiągnięcia określonej frekwencji członków (kworum), to aż do odbycia posiedzenia ostatniej części walnego zgromadzenia może nie być wiadomo, czy uchwała została podjęta; z analogiczną sytuacją należy się liczyć w przypadku rozstrzygnięć podejmowanych w sprawach nieobjętych wymogiem kworum, lecz kontrowersyjnych, dzielących członków na dwa obozy (zob. art. 83 ust. 9 zd. 1 SpółdzMieszkU). Równocześnie jeśli statut dużej lub średniej spółdzielni nie zawiera postanowień zmniejszających kwotę kworum, o której mowa w art. 83 ust. 9 zd. 2 SpółdzMieszkU, niewielkie będą szanse podjęcia uchwał we wskazanych w powołanym przepisie sprawach (jak m.in. zbycie nieruchomości), w praktyce osiągnięcie takiej frekwencji jest bowiem mało prawdopodobne. Z drugiej strony, wypada jednak przyznać, że dotychczas odnoszący się także do spółdzielni mieszkaniowych przepis art. 41 § 2 PrSpółdz przewiduje wymóg identycznego kworum (połowa uprawnionych do głosowania, chyba że ustawa lub statut stanowią inaczej) w odniesieniu do wszystkich uchwał podejmowanych przez walne zgromadzenie/zebranie przedstawicieli, podczas gdy art. 83 ust. 9 zd. 2 SpółdzMieszkU ogranicza się tylko do spraw wyraźnie w nim wymienionych. Tym samym nie można zarzucić, by ZmSpółdzMieszkU wpro- wadziła rozwiązanie, które utrudniałoby podejmowanie uchwał – wręcz przeciwnie, odpowiada ona na potrzeby praktyki, czego wyrazem jest również regulacja art. 83 ust. 8 SpółdzMieszkU przesądzająca o ważności walnego zgromadzenia niezależnie od liczby członków, którzy zdecydowali się na wzięcie w nim udziału. Nie zmienia to faktu, że statuty dużych spółdzielni istniejących w dniu wejścia w życie ZmSpółdzMieszkU zawierały już wcześniej regulacje, które pozwalały na uniknięcie ryzyka niepodjęcia uchwał z powodu zbyt małej frekwencji członków i nieosiągnięcia kworum. W tym miejscu wypada zwrócić uwagę na niewątpliwe niedopatrzenie prawodawcy, który pozwala na zastrzeżenie w drodze odpowiedniej regulacji statutowej kwalifikowanej większości głosów do podjęcia uchwał w niemalże każdej sprawie (art. 83 ust. 9 zd. 1 SpółdzMieszkU). Rodzi to pokusę np. stabilizacji pozycji członków zarządu przez wprowadzenie utrudnień ich odwołalności, wzorem np. odnoszącego się do członków rady nadzorczej art. 45 § 5 PrSpółdz. Z całą pewnością nie jest to zgodne z naturą stosunku członkostwa w zarządzie spółdzielni, jego immanentną cechą jest bowiem zależność od zaufania członków, z którego utratą powinno być związane odwołanie. Jak się zatem wydaje pożądanym byłoby uwzględnienie postulatu de lege ferenda i wyraźne zakazanie takich praktyk; nie oznacza to jednak, że brak wskazanej regulacji jest jednoznaczny z koniecznością zaakceptowania utrudnień w zakresie odwołania funkcjonariuszy spółdzielni – obecnie uchwały w sprawie zmiany statutu zawierające tego typu rozwiązania mogą być kwestionowane w drodze powództwa z art. 42 § 3 PrSpółdz jako sprzeczne z dobrymi obyczajami i godzące w interes spółdzielni.
Przez wzgląd na konieczność poddania uchwały pod głosowanie wszystkich części walnego zgromadzenia (art. 83 ust. 9 zd. 1 SpółdzMieszkU), niedopuszczalne jest dokonanie w toku obrad jednej z nich nawet niewielkich zmian projektów uchwał (poza zmianami czysto językowymi polegającymi na usunięciu powtarzających się wyrazów, błędów interpunkcyjnych lub stylistycznych itp.), wszystkie części walnego zgromadzenia muszą bowiem głosować nad identycznymi projektami. Sprawia to, że dyskusja sprowadzać się może wyłącznie do tego, czy przyjąć uchwałę w pierwotnie zaproponowanym brzmieniu12. Jeżeli zatem w toku posiedzenia członkowie będą zgłaszali propozycje zmian (a niepodobna pozbawić ich takiego uprawnienia), konieczne będzie powtórzenie całej operacji polegającej na zwołaniu i przeprowadzeniu walnego zgromadzenia podzielonego na części, którego przedmiotem obrad byłoby podjęcie uchwał w zmodyfikowanym brzmieniu13. Tym samym wyłączono również możliwość przedstawiania członkom uchwał w postaci wariantowej, gdzie najpierw wybierano jedno z kilku możliwych rozwiązań, a dopiero później poddawano je pod głosowanie, nie wiadomo bowiem, czy wszystkie części walnego zgromadzenia będą jednomyślne w wyborze. Nietrudno zauważyć, że konstrukcja walnego zgromadzenia podzielonego na części wyklucza też możliwość odwołania członków zarządu, którym nie udzielono absolutorium (art. 49 § 4 PrSpółdz) oraz – jeżeli statut tak stanowi – członków rady nadzorczej14, co paradoksalnie pozbawia członków ważnego uprawnienia do szybkiego odsuwania od władzy osób, które nie cieszą się już ich zaufaniem15. Z kolei osoby odwołujące się do walnego zgromadzenia od uchwały rady nadzorczej w sprawie ich wykreślenia lub wykluczenia ze spółdzielni będą musiały zostać zaproszone na każde z posiedzeń walnego zgromadzenia podzielonego na części16 (art. 24 § 8 PrSpółdz), co w razie popierania odwołania, niezależnie od uciążliwości wywołanych koniecznością kilkukrotnego stawiennictwa, zapewne pogłębi jeszcze ich stres.
Wielce problematyczna staje się także możliwość realizacji uprawnienia członków do zgłaszania projektów uchwał i żądania zamieszczenia oznaczonych spraw w porządku obrad walnego zgromadzenia lub jego wszystkich części (art. 83 ust. 11 SpółdzMieszkU). Otóż żądania takie i projekty uchwał mogą [...]