Abstrakt
Główny zarzut dotyczący uchwał krajobrazowych odnosi się do tego, że właściciele urządzeń i tablic reklamowych są zobowiązani do ich wymiany lub likwidacji, mimo że umieścili je na podstawie prawomocnej i obowiązującej zgody organu administracji architektoniczno-budowlanej (np. pozwolenia na budowę).
Brak popularności uchwały krajobrazowej jako nowego narzędzia walki z chaosem reklamowym można tłumaczyć także bardziej przyziemnymi kwestiami, jak chociażby niewystarczającym zapleczem kadrowo-finansowym w wielu gminach. Warto zwrócić uwagę, że mimo niekorzystnej statystyki w ujęciu globalnym (1,5% wszystkich gmin uchwaliło uchwałę krajobrazową), duże miasta korzystają z nowych instrumentów chętniej. Wśród nich są już Słupsk, Gdańsk, Warszawa, Kraków, Łódź czy Sosnowiec. Zaawansowane projekty posiadają także Poznań, Gdynia, Szczecin, Lublin. Z kolei w małych samorządach dużym wyzwaniem jest czasami sama bieżąca praca nad planami miejscowymi i szczególnie nad decyzjami o warunkach zabudowy, gdyż zaleganie tego typu spraw paraliżuje procesy inwestycyjne. W takich przypadkach trudno myśleć o jeszcze większym zaangażowaniu i wdrażaniu nowych rozwiązań. Z drugiej strony, chaos reklamowy jest problemem przede wszystkim (choć nie tylko) dużych miast i niektóre małe ośrodki mogę zwyczajnie nie czuć potrzeby podejmowania dodatkowych kroków.
Jednak najważniejszą przyczyną braku popularności uchwały krajobrazowej pozostaje w mojej ocenie pytanie o konstytucyjność nowych regulacji. Właśnie w tym zakresie toczy się postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym, na skutek pytania prawnego zadanego przez Naczelny Sąd Administracyjny.