Abstrakt
Epidemia zatrzymała szybki wzrost cen mieszkań, z którym mieliśmy do czynienia jeszcze na początku roku. Nie widać przy tym poważnych przecen. Barierami dla nich są m.in. bezprecedensowa stymulacja monetarna i fiskalna, kondycja finansowa gospodarstw domowych czy fakt, że Polacy szukają dziś bezpiecznej przystani dla swoich oszczędności.
Wprowadzone przy okazji epidemii restrykcje mają wpływ na sytuację na rynku mieszkaniowym. Po ponad dwóch miesiącach od zamrożenia gospodarki możemy już jednak z całą stanowczością powiedzieć, że pogłoski o mającej rychło nadejść śmierci rynku mieszkaniowego były bardzo mocno przesadzone. Co prawda liczba zawieranych transakcji w kwietniu wyraźnie spadła, ale już w maju mamy do czynienia z ożywieniem.
Zgodnie z przewidywaniami ceny mieszkań pozostają stabilne. Bazujemy przy tym póki co na informacjach o cenach pochodzących z ofert o chęci sprzedaży mieszkań. Na te zapisywane w umowach notarialnych przyjdzie nam bowiem poczekać co najmniej kilka miesięcy.