Abstrakt
Miał być akt. Notariusz umówiony, wszystko pomiędzy stronami uzgodnione. Spotykamy się ostatni raz w mieszkaniu w trójkę: właściciel, klientka i ja. Oglądamy, spisujemy liczniki, wypełniamy protokół przekazania lokalu. Wszystko pięknie, sprawnie i zaraz jedziemy do notariusza formalnie dokończyć transakcję i wręczyć klientce klucze. Nowy właściciel w celu postawienia przysłowiowej kropki na „i” jeszcze raz postanawia przejść się po lokalu. Wówczas dobiega nas jego przerażony głos – „Pani Lidio, ale tu nie ma dziury”!!!