Nieruchomości

nr 12/2013

Inwestorze nie wszystko znajdziesz w przepisach – czyli kilka praktycznych uwag na temat etapowanych procesów inwestycyjnych

Katarzyna Barańska
Paulina Pawłowska
Piotr Brzózka
Abstrakt

W czasach spowolnienia na rynku nieruchomości, inwestorzy planujący rozpocząć duże i skomplikowane inwestycje poszukują najbardziej opłacalnej metody ich realizacji. Do jednej z pierwszych decyzji biznesowych należy zatem przesądzenie, czy budowa planowanej inwestycji nastąpi w etapach (np. budynek po budynku) czy też od razu w całości (np. budowa całego osiedla). Przyznać należy, że coraz częściej inwestorzy wybierają tą pierwszą opcję, tj. etapowania inwestycji i dopiero po skomercjalizowaniu pierwszego etapu (na odpowiednim i zadowalającym ich poziomie) przystępują do realizacji kolejnych jej części. W obecnej sytuacji rynkowej etapowanie wydaje się być bezpieczniejszą formą realizacji inwestycji, także w kontekście pozyskiwania zewnętrznego finansowania z reguły na podstawie kredytu udzielanego przez bank (na każdy z etapów osobno). Sama możliwość etapowania inwestycji przewidziana została wprost w prawie budowlanym. Co do zasady, dla każdego etapu prowadzonej inwestycji wydawane jest odrębne pozwolenie na budowę. Różnica „pozwolenia etapowanego” wobec „zwykłego pozwolenia na budowę” polega jednak na tym, że wniosek o wydanie pozwolenia etapowego, tj. na I etap inwestycji zawierać musi projekt zagospodarowania terenu całości inwestycji, tj. wszystkich etapów. Dodać należy, że etapowe pozwolenia na budowę wydawane są tylko na wniosek inwestora. Podstawowym warunkiem ich wydania jest to, że budowane obiekty muszą być zdolne do samodzielnego funkcjonowania, bez względu na budowle powstające w kolejnych etapach, zgodnie z ich planowanym przeznaczeniem.