Nieruchomości

nr 9/2012

Resztę ukradnij sobie sam… – czyli o realizacjach inwestycji budowlanych i ich rzeczywistej „cenie”

Dariusz Okolski
adwokat, radca prawny w Warszawie
Jonatan Hasiewicz
prawnik www.okolski.com
Abstrakt

W Polsce się bardzo wiele buduje na ogromna skalę. Wszystko po to, żeby było lepiej, sprawniej, ekonomiczniej i efektownie. Zmiany są dostrzegalne gołym okiem. Wystarczy przejechać się samochodem po remontowanych i wiecznie zakorkowanych polskich drogach, wjechać do dowolnego centrum wybranego polskiego miasta czy wsiąść do pociągu. Szkoda tylko, że gołym okiem niedostrzegalne są dalekosiężne w skutkach konsekwencje niewłaściwie realizowanych inwestycji.

Wszyscy – a przede wszystkim władza publiczna – są dumni z pięknego stadionu narodowego i zadowoleni z otwartej na początku czerwca „autostrady w budowie” prowadzącej do Warszawy. Polska jest chlubnym największym europejskim placem budowy. Nikt jednak otwarcie nie potrafi przyznać, iż znacząca większość inwestycji publicznych zakończy się w polskich sądach, które w „bardzo sprawny sposób” w przeciągu średnio 5–6 lat rozstrzygną roszczenia podwykonawców wobec generalnych wykonawców, a ci ostatni będą toczyć równolegle zażarte sądowe spory z inwestorem o to, „co powinno było być zmienione w trakcie realizacji kontraktu”, „co nie zostało uwzględnione w postępowaniu przetargowym, a co powinno być wzięte pod uwagę” i w końcu „kto tak naprawdę miał rację i jaka była zgodna wola stron”. Należy pominąć fakt, iż w tym okresie zdecydowana większość małych i średnich podwykonawców – stanowiących notabene swoisty fundament każdej z realizowanych inwestycji – najnormalniej w świecie utraci i tak już nadwątloną płynność finansową i ogłosi upadłość. Tak już niedługo rozpocznie się niszczycielska spirala branży budowlanej.

Powód?

Największym grzechem popełnianym przez inwestorów publicznych (niekiedy również inwestorów prywatnych) okazało się kryterium wyboru generalnego wykonawcy według wskaźnika najniższej ceny złożonej w postępowaniu przetargowym.

Z przykrością należy stwierdzić, iż obowiązujące prawo zamówień publicznych pozostaje oderwane od rzeczywistości wolnorynkowej w aspekcie zmiany cen surowców i towarów, huśtawki pogodowej czy powstania potrzeby przeprowadzenia prac dodatkowych czy zamiennych. Dura lex, sed lex.

Należy pamiętać także o tym, iż niektóre z [...]