Nieruchomości

nr 2/2012

Anatomia kryzysu – ewolucja kondycji finansowej państw Unii Europejskiej i supermocarstw

Marek Zdyb
Autor jest głównym analitykiem w Ośrodka Badania Rynków Kapitałowych w Warszawie.
Abstrakt

Kryzys gospodarczy i finansowy, w którego drugą fazę świat prawdopodobnie właśnie wkracza, zapoczątkowany został w USA, w 2007 r., zapaścią na rynku pożyczek hipotecznych wysokiego ryzyka. Zasadniczą przyczyną kryzysu stały się pożyczki hipoteczne o wysokim ryzyku spłaty (tzw. subprime mortgage), udzielane kredytobiorcom o możliwościach finansowych niewystarczających do ich spłaty. Kredyty te stały się z kolei zabezpieczeniem obligacji strukturyzowanych, masowo sprzedawanych w celach inwestycyjnych i spekulacyjnych przez prywatne instytucje finansowe, w tym również przez największe banki amerykańskie i europejskie. Świadomość bardzo wysokiego ryzyka związanego z nabyciem tych obligacji była początkowo niewielka, zwłaszcza że w początkowej fazie ich rozpowszechniania miał miejsce wzrost na rynku nieruchomości i panował pomyślny klimat gospodarczy, czołowe agencje ratingowe zaś wystawiały długo wysokie oceny bezpieczeństwa przedmiotowym obligacjom. Dopiero znacząca, bo sięgająca 9,2%, niewypłacalność indywidualnych kredytobiorców, w pierwszej fazie cyklu kredytowego, zachwiała podażą gotówki na rynku kredytowym. Pojawiło się zagrożenie destabilizacji instytucji finansowych udzielających „łatwych” kredytów i rozpowszechniających rzeczone obligacje.

Geneza kryzysu – przyczyny

Początkowo kryzys dotknął tylko amerykańskich banków inwestycyjnych. Przełomowym momentem, mającym zapewne istotny wpływ na powstanie i rozwój kryzysu, stało się wejście na giełdę w latach 90. XX w. jednego z największych amerykańskich banków inwestycyjnych Goldman Sachs. Od momentu wejścia na rynek kapitałowy bank ten skorygował swą strategię. Priorytetem, co jest poniekąd zrozumiałe u uczestnika rynku kapitałowego, stała się maksymalizacją zysków, rzutująca w sposób bezpośredni na przyrost wartości spółki dla akcjonariuszy banku. To przecież walne zgromadzenia akcjonariuszy decydowało o składzie rady nadzorczej i (pośrednio) zarządu. Miało też głos decydujący w kwestii wynagrodzenia dla tych gremiów. A zatem to zysk i przyrost wartości zdeterminowały strategię banków. Banki zaczęły wykonywać operacje finansowe wysokiego ryzyka. Istotnym przyczynkiem do powstania i rozprzestrzeniania się kryzysu stało się anulowanie w amerykańskim prawie bankowym w 1999 r. zakazu łączenia dwóch rodzajów bankowości: inwestycyjnej (o dużym ryzyku) i depozytowo-kredytowej. Zakaz ten został uchwalony w USA w 1929 r., po tzw. czarnym czwartku, kojarzonym z krachem giełdowym na Wall Street i długotrwałym kryzysem. Rozdział obu rodzajów bankowości miał chronić oszczędności obywateli w przypadku strat w bankowości inwestycyjnej. W 1998 r. prezydent Bill Clinton wywarł presję na władze finansowe USA, domagając się możliwości rozszerzenia populacji kredytobiorców hipotecznych o osoby mniej zarabiające. Rolę gwaranta takich kredytów zapewniły dwie siostrzane firmy, częściowo kontrolowane przez państwo, Fannie Mae i Freddie Mac. Po elekcji George’a W. Busha na prezydenta, celem pobudzenia gospodarki za pomocą nowych kredytów, dokonano kolejnych zmian ustaw pod kątem dalszej liberalizacji przepisów dotyczących ochrony przed nadmiernym ryzykiem w działalności banków i towarzystw ubezpieczeniowych. Pozwoliło to bankom udzielać kredytów znacznie większej liczbie osób, legitymujących się względnie niskimi dochodami.

Za dalszy rozwój wypadków odpowiada bank centralny USA, zwany Rezerwą Federalną, w skrócie Fed, kierowany przez wiele lat przez Alana Greenspana. W 2001 r., po pęknięciu internetowej bańki giełdowej, ceny akcji w USA (jak zresztą i w innych częściach świata) zaczęły mocno spadać. Wywołało to obawy o kontynuację wzrostu gospodarczego w USA. W efekcie, w 2002 r. Fed obniżył stopy procentowe do poziomu 2%. W sytuacji inflacji wyższej wówczas od oficjalnych stóp procentowych, inwestorzy uznali, że najlepiej w tej sytuacji jest inwestować w nieruchomości. Wkrótce też ceny nieruchomości poszybowały w górę. Jednocześnie, korzystnie niskie stopy procentowe pozytywnie motywowały do zaciągania kredytów hipotecznych. Rozpowszechnione stało się zarabianie na nieruchomościach za pomocą kredytu. Zwrot z nieruchomości wynosił bowiem od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. W tej sytuacji banki intensywnie namawiały do zaciągania kredytu także osoby o niskich dochodach. Po dwóch latach luzowania polityki pieniężnej (niskie stopy procentowe), wobec pojawienia się symptomów przegrzania rynku, Fed zacieśnił politykę pieniężną, podnosząc stopniowo stopy procentowe. Podniesienie stóp do poziomu 5% spowodowało znaczne zwiększenie obciążeń odsetkowych przy spłacie kredytu. Jednocześnie oznaczało to zmniejszenie atrakcyjności inwestowania w postaci lokowania kapitału w nieruchomości. Ceny nieruchomości zaczęły więc spadać. Wielu kredytobiorców z powodu wysokich odsetek zaprzestało spłacania zaciągniętego zadłużenia. Banki, zajmując hipoteki i próbując sprzedać przejęte za długi nieruchomości, przyśpieszyły tylko proces rynkowej obniżki ich cen. W tym stanie rzeczy Fed, kierowany od 2006 r. przez następcę Alana GreenspanaBena Bernanke, w 2007 r. obniżył zdecydowanie stopy procentowe do poziomu 2%. Posunięcie to miało na celu obniżenie obciążeń odsetkowych przy spłacie kredytów i jednocześnie skierowanie na rynek znaczącej ilości taniego pieniądza.

Rozwój kryzysu

Kryzys ujawnił się w 2007 r. znaczącym spadkiem cen nieruchomości. W połowie 2007 r. obligacje subprime mortgage okazały się papierami bez realnego pokrycia, czyli tzw. obligacjami śmieciowymi. Kiedy ceny domów w USA zaczęły spadać, w lipcu 2007 r. zbankrutowały dwa fundusze inwestycyjne banku Bear Stearns. Banki doznały bardzo poważnych strat, liczonych w miliardach dolarów. Straty te okazały się [...]