Abstrakt
W okresie PRL-u zjawiskiem powszechnym było rezerwowanie prywatnych nieruchomości pod przyszłe inwestycje publiczne bez prawa do jakiejkolwiek rekompensaty. Wprawdzie w obecnym stanie prawnym jest to już w zasadzie niemożliwe, państwo musi ponosić jeszcze konsekwencje takich działań podejmowanych w przeszłości. Tak wynika z wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w sprawie Tarnawczyk przeciwko Polsce (wyrok z 7.12.2010 r., sprawa nr 27480/02).
Niekończące się postępowanie wywłaszczeniowe
Jeszcze w latach 70. poprzedniego stulecia władze Sanoka przeznaczyły w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego nieruchomość należącą do pani Tarnawczyk na cele publiczne. Na nieruchomości należącej do skarżącej miała powstać część przyszłej drogi publicznej oraz wiadukt. Niemniej jednak do wywłaszczenia wówczas nie doszło. Kilka lat później do ewidencji gruntów i budynków wprowadzono wzmiankę o toczącym się postępowaniu wywłaszczeniowym wobec rzeczonej nieruchomości. Decyzja wywłaszczeniowa nie została jednak nigdy wydana i to pomimo kilkukrotnego przeprowadzenia na zlecenie miasta wyceny nieruchomości.
Trwający w sumie kilkadziesiąt lat stan zawieszenia był powodem wielu praktycznych problemów. Po pierwsze, właścicielce nieruchomości odmówiono pozwolenia na remont domu, powołując się na rychłe wywłaszczenie. Po drugie, bez jej zgody i wiedzy zaczęto prowadzić na nieruchomości prace przygotowawcze do realizacji przyszłych inwestycji publicznych. Zniszczono m.in. jej ogród i garaż, wycięto drzewa na posesji. Z nieznanych przyczyn prace te zostały jednak w pewnym momencie przerwane. Po pewnym czasie wypłacono skarżącej rekompensatę z tytułu zniszczonej roślinności. Nie zareagowano natomiast, gdy monitowała ona, że na skutek przeprowadzonych prac jej dom zaczął być regularnie zalewany.
W późniejszych latach [...]