Abstrakt
Aleksander Zawadzki na sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach 8.6.1945 r. tymi słowami określił politykę postępowania z Niemcami po II wojnie światowej: „Polacy na Ziemiach Odzyskanych winni się skupić i całkowicie odizolować od siebie Niemców do czasu ich wysiedlenia (...) Niemcy wymordowali miliony Polaków, dusili ludzi w komorach gazowych, palili w piecach, żywcem zakopywali w ziemi. My im tylko mówimy: precz z naszej ziemi, precz z naszych miast i wsi”.1
Czy Niemcy rzeczywiście zasłużyli na wypędzeni? Czy Polska dokonując wysiedleń, naruszyła zasady humanitaryzmu, stając się z ofiary oprawcą? Czy wypędzenia wciąż rzutują na stosunki polsko-niemieckie? Jak obiektywnie oceniać wydarzenia tamtych lat z perspektywy czasu?
Niniejszy artykuł zajmuje się historyczno-moralną stroną wypędzeń Niemców i prawną analizą ustawodawstwa, które pozbawiło ich własności w Polsce. Pierwsza część artykułu to próba odpowiedzi na postawione powyżej pytania. Druga część dotyczy powojennych ustaw, które doprowadziły do konfiskaty mienia niemieckiego.
W świetle prawa
Planowe wysiedlenia Niemców dokonały się na podstawie Umowy Poczdamskiej z 1945 r. Dalszą, konkretną podstawę wysiedleń Niemców stanowiły umowy zawarte pomiędzy rządem polskim a Radziecką Administracją Wojskową w Niemczech z 5.5.1946 r. (kolejne były podpisywane 1947, 1948, 1949, a także z NRD w 1950 r.) oraz polsko-brytyjska z 14.2.1946 r. Na podstawie tych umów Niemców wysiedlono z Polski do brytyjskiej (2/3 wysiedlonych) i radzieckiej (1/3 wysiedlonych) strefy okupacyjnej. W wyniku działań podjętych bezpośrednio po wojnie w stosunku do ludności niemieckiej w Polsce terytorium naszego państwa opuściło w latach 1945–1950 ok. 3,2 mln Niemców, co spowodowało spadek ich liczby na terenie Polski do 1,8–1,6 mln osób.2
Dzikie wypędzenia
Pierwsze przemieszczenia cywilnej ludności niemieckiej na zachód rozpoczęły się jeszcze przed przesunięciem się linii frontu na Odrę i Nysę Łużycką (od jesieni 1944 r). Po zakończeniu działań wojennych, a przed podpisaniem Umowy Poczdamskiej, odbywały się tzw. dzikie wypędzenia. To one pozostawiły te najgorsze wspomnienia uciekinierów niemieckich, rzutując współcześnie na cały problem wypędzeń ze wschodu. Tymczasem wymaga podkreślenia, że pierwsze, ogłoszone zaledwie na trzy dni przed planowaną ewakuacją, decyzje podjął nie kto inny jak władze niemieckie. Rozkazy opuszczenia terenów wschodnich Rzeszy podjęto jednak zdecydowanie za późno (styczeń 1945 r.), wcześniej było hasło trwania w miejscu, a samowolna ucieczka oznaczała dezercję. Ludność niemiecka aż do ostatniej chwili łudzona nazistowską propagandą wojenną i mrzonkami o zwycięstwie Hitlera, nie była zupełnie przygotowana do ewakuacji. Ta przeprowadzona w ogromnym popłochu przed zbliżającą się armią radziecką przyniosła w efekcie śmierć cywilom niemieckim. Miało to miejsce głównie w Prusach Wschodnich, gdzie prawdziwy pogrom ludności nastąpił przed zbliżającą się ofensywą armii radzieckiej w styczniu 1945 r. Na tym obszarze wojna znana była raczej z opowiadań i doniesień prasy niemieckiej, co dodatkowo powodowało wśród ludności Prus Wschodnich zaskoczenie „życiem wojennym” i późniejszymi działaniami żołnierzy radzieckich. Wkroczenie Armii Czerwonej na pierwsze po drodze tereny niemieckie, zaowocowało masakrą ludności cywilnej, która z różnych względów nie ewakuowała się z wojskami niemieckimi. Na porządku dziennym stały się dokonywane przez żołnierzy rosyjskich rabunki, mordy, gwałty kobiet na rozkaz. W literaturze tematu opisuje się drastyczne sceny uciekinierów próbujących wsiąść na przeładowane statki, przeprawiających się zimą przez ledwo zamarzniętą Mierzeję Wiślaną czy umierających z mrozu, głodu i wycieńczenia, próbując uchronić się przed Armią Czerwoną i alianckimi bombardowaniami. Szczególnie popularna jest historia przygranicznej wioski Prus Wschodnich Nemmersdorf, której mieszkańcy zostali w większości wymordowani w bestialski sposób, a wszystkie kobiety przed śmiercią zgwałcone.3 Takie nieludzkie postępowanie wojsk radzieckich z socjo-psychologicznego punktu widzenia próbuje się tłumaczyć ogólnym zdziczeniem wywołanym przez wojnę, a przede wszystkim chęcią odwetu za przestępstwa dokonane przez żołnierzy Wermachtu. Powszechnym jest fakt, że to właśnie na terenach Prus Wschodnich żołnierze radzieccy wyładowali nienawiść do wroga i upokorzenie wojną. „Dzikie wypędzenia”, które najsilniej odbiły się negatywnie we wspomnieniach uciekinierów, trwały także po zajęciu wschodnich, byłych ziem niemieckich przez wojska radzieckie. Dopiero wraz z podpisaniem Umowy Poczdamskiej można mówić o bardziej humanitarnych przesiedleniach ludności niemieckiej.
Pierwsze wysiedlenia
Z chwilą wejścia w życie Umowy Poczdamskiej władze polskie musiały przestrzegać standardów międzynarodowych w zakresie wysiedleń, co podlegało kontroli międzynarodowej. Formułowanie jednak jednolitych [...]