Abstrakt
Spółdzielnie mieszkaniowe miały stworzyć możliwości zdobycia własnego kąta dla osób mniej zamożnych. Tymczasem przyniosły bankructwo swoim członkom.
Mieszkanie w Polsce to nie tylko miejsce, gdzie można znaleźć schronienie. To, dla większości osób, największy majątek rodziny. Jest kosztowne, a jego zakup wiąże się z dużym wysiłkiem i wyrzeczeniami. To towar trudno dostępny. W Polsce brakuje od 1 do 2 mln mieszkań. Budowniczowie domów (deweloperzy, spółdzielnie mieszkaniowe, władze gminne czy inwestorzy prywatni) mogliby oddawać do użytku więcej lokali, ale na przeszkodzie stoi brak planów zagospodarowania terenu, przepisów ułatwiających budowę tanich mieszkań oraz wciąż niski poziom zarobków Polaków (mimo rosnącej liczby sprzedanych kredytów hipotecznych).
Budowa domów własnymi siłami jest trudna, wymaga dużego nakładu aktywności (choćby jako „kontrolera” prawidłowego przebiegu prac). Zakup nieruchomości od dewelopera, zwłaszcza w dużych miastach, jest kosztowny. Dlatego wiele osób możliwość zdobycia dachu nad głową upatruje we wstąpieniu do spółdzielni mieszkaniowych. Instytucji, które powinny być tańsze niż podmioty działające na wolnym rynku, gdyż zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych są organizacjami, które zaspakajając potrzeby mieszkaniowe swoich członków, działają non-profit. Tyle teoria. A praktyka? Wystarczy spojrzeć na praktykę kilku warszawskich spółdzielni mieszkaniowych. Tę listę można by zapewne powiększać o przykłady z całej Polski.
Przykład 1 - Miłe złego początki
Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa „Augustówka” na obrzeżach warszawskiego Targówka oferowała w 2004 r. cenę 2400- 2600 zł/m2. Jak na stołeczne warunki - była ona bardzo dobra. W położonych ok. 2 km dalej domach budowanych przez deweloperów cena za m2 wynosiła od 2950 do 4100 zł/m2. Nic więc dziwnego, że szybko znaleźli się chętni na I etap złożony z dwóch bloków mieszkalnych. Ich realizacja obyła się bez większych kłopotów. Teoretycznie. Lustracja przeprowadzona przez lustratora z KRS za okres do 31.12.2004 r. wykazała liczne nieprawidłowości w pracy organów statutowych SBM „Augustówka”, które mogły mieć negatywny wpływ na dalsze losy przedsięwzięcia.
W trakcie realizacji inwestycji zarząd spółdzielni podjął decyzje o budowie drogi, która leży poza terenem należącym do spółdzielni. Nie wyjaśniając spółdzielcom dlaczego, tym bardziej że w umowie kupna terenu nie było zapisu o takim zobowiązaniu. Zrealizował także, konieczne dla funkcjonowania osiedla, przyłącze kanalizacyjne. Był to duży dodatkowy koszt, nieujęty w pierwotnej kalkulacji ceny. Była ona dokonana na podstawie wyceny terenu, która legła u podstaw umowy kupna-sprzedaży. W myśl jej zapisów urządzenie owo miało znajdować się na terenie działki. Okazało się, że podpisując dokument, zarząd nie sprawdził, czy faktycznie jest ono we wskazanej lokalizacji. W tym czasie trwało już zawieranie umów o wybudowanie i ustanowienie odrębnej własności lokalu z osobami z II etapu. Zarząd znalazł prosty i skuteczny sposób na pokrycie brakującej kwoty. Spółdzielcy, którzy kupili lokale [...]