Abstrakt
Inspiracją niniejszego artykułu są dwa sformułowania występujące w aktach prawnych, do przestrzegania których zobligowany jest rzeczoznawca majątkowy sporządzający operat szacunkowy. Sformułowanie pierwsze pochodzi z rozporządzenia RM z 21.9.2004 r. w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego. W § 56 ust. 2. znajdujemy zapis, że „Kwotę wartości nieruchomości wyraża się w pełnych złotych”. Drugie sformułowanie pochodzi ze Standardów Zawodowych Rzeczoznawców Majątkowych. W Standardzie VII.1 - „Zasady sporządzania operatu szacunkowego” znaleźć można sformułowanie o cechach imperatywu. Nosi więc ono znamiona stwierdzenia kategorycznego. W pkt 14.2. czytamy co następuje: „Wynik wyceny nie może być przedstawiony w operacie szacunkowym w postaci przedziału wartości”.
Obydwa te sformułowania są niepoprawne z punktu widzenia arytmetyki, rachunku prawdopodobieństwa, metrologii, a także logiki, w tym logiki matematycznej. Już tylko ta wyliczanka sugerować musi, że wbrew pozorom mamy do czynienia z problemem niebłahym, wielowarstwowym o znacznym stopniu złożoności. Problem ten, w największym skrócie, to powszechny brak wiedzy o liczbowym opisywaniu dotykających nas zjawisk otoczenia.
Aż trudno uwierzyć, iż pierwsze opracowanie na ten temat wyszło spod ręki wybitnego rosyjskiego matematyka Kryłowa w roku 1937. Tematykę tę znacząco poszerzył w 1970 r. wybitny polski geodeta, profesor Politechniki Warszawskiej Stefan Hausbrandt, twórca symboli rachunkowych jego imienia, które wręcz zrewolucjonizowały obliczenia geodezyjne przez parę dziesiątków lat panowania arytmometrów jako narzędzia w rachunkach.
Celem mego opracowania jest wielostronne naświetlenie nazwanego wcześniej problemu w ścisłym powiązaniu z problematyką wyceny nieruchomości. Postawiłem też sobie za cel skonstruowanie stosownego sformułowania, które będąc poprawnym, będzie być może jednocześnie mimo swej lakoniczności zrozumiałe i przyjazne praktykom w wypadku, gdyby jako korekta pojawiło się w obowiązujących przepisach. Nie jest więc moje opracowanie ani krytyką zacytowanych na wstępie sformułowań, ani tym bardziej ich autorów, których od wielu, wielu lat znam i głęboko szanuję.
Dziesiątkowy system pozycyjny
Fundamentem do zrozumienia całości problematyki jest uporządkowanie naszej wiedzy na temat systemu rachunkowego, który towarzyszy każdemu z nas od przedszkola. Pojawia się tu jednak pytanie - czy chcąc żyć i w związku z tym oddychając, znać musimy skład chemiczny wdychanego powietrza? Nonsens! A wpłacając na konto fiskusa kwotę 3456,25 zł, do bólu serca dokładać muszę ból głowy, towarzyszący matematycznemu opisaniu tej, w jednostkach monetarnych wyrażonej liczby? Zawaham się z udzieleniem identycznej odpowiedzi, bo analogia jest tu ułudna. Udowodnię to za chwilę.
A czy zastanawiać się trzeba, przy posługiwaniu się jeszcze dziś popularnymi w różnych oznaczeniach numerycznych liczbami rzymskimi:
I, V, X, L, C, D, M ?
Sądzę, że warto to uczynić, by zauważyć chociażby to, że dwie największe cywilizacje tego kontynentu, i grecka, i rzymska, nie znały liczby zero! Cierpliwym Czytelnikom życzę dalszej cierpliwości aż do końca roku MMVI!
Drugim zadziwiającym faktem jest to, że liczba zero, wynaleziona przez Hindusów i przejęta później przez Arabów, do Europy od nich trafiła za sprawą genialnego włoskiego matematyka Leonardo Fibonacciego dopiero w XII w. Cyfry arabskie po wielowiekowych transformacjach przybrały swój dzisiejszy wygląd.
Fibonacci liczbę zero opatrzył przymiotnikiem „mistyczna” i zbudował dzięki niej dziesiątkowy system pozycyjny. System ten stał się autentyczną, choć za sprawą swej dla nas oczywistości, wręcz niedostrzeganą dźwignią rozwoju naszej cywilizacji. W systemie tym dowolną liczbę A określa formuła
gdzie:
B - dowolna cyfra z uporządkowanego przedziału domkniętego 0-9
C = 10
k - dowolna liczba całkowita z przedziału 0, +