Nieruchomości

nr 12/2002

Horror sprzedaży działek pisany ręką licencjonowanego pośrednika

Urszula Wysokińska
Autorka jest współwłaścicielką firmy Wysokińscy Nieruchomoci w Koszalinie oraz autorką książki pt. Instrukcja obsługi biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. [email protected]
Abstrakt

Niewielu znam pośredników, którzy chętnie sprzedają działki. Wyłączając tych, którzy specjalizują się w sprzedaży gruntów rolnych (Ci mają swoje, tajemne sposoby na szybki obrót), i tych, którzy biorą podwójną prowizję za pośrednictwo w sprzedaży działek. Większość jednak moich Koleżanek i Kolegów traktuje tę usługę jak zło konieczne. Odmówić przecież przyjęcia oferty nie można, zwłaszcza gdy Klient chce ją zgłosić na prawach wyłączności. I zdawałoby się, że nie ma problemu. Jest wyłączność, jest określona prowizja, nic tylko brać się do roboty. Tyle, że często jest to praca Syzyfa lub łut szczęścia, a najczęściej więcej pracy niż zarobku.

Problem sprzedaży działek, założywszy, że ofertę przyjmuje pośrednik, który wymaga od Klienta aktu notarialnego nabycia, wypisu z rejestru gruntów i zaświadczenia o planie przestrzennym gruntu, by ustalić status działki i stan prawny nieruchomości, jest prozaiczny, lecz wielki, a dotyczy tego - jak sprzedać coś, co nie ma widocznych granic? Ponadto jeżeli firma nie ma przyjętej procedury wymagającej realizacji pisemnego zlecenia oszacowania przybliżonej wartości rynkowej nieruchomości przed podpisaniem umowy o pośrednictwo, to równolegle z tym problemem może pojawić się inny - może przyjąć ofertę ,,martwą”, która z powodu zbyt wysokiej ceny podanej przez jej właściciela nie znajdzie nabywcy.