W ocenie SN zmowa stron stosunku pracy o niedokumentowaniu wypłaty należnych pracownikowi świadczeń premiowych powinna obciążać obie „zmawiające się” strony. Obarcza je obustronne ryzyko bezprawnego ukrywania, zatajania lub braku obiektywnych możliwości zweryfikowania wypłat należności ze stosunku pracy, zatajanych lub „ukrytych”, jeżeli obie strony takiego nielegalnego procederu zmierzały w taki sposób do pogwałcenia przepisów prawa pracy, a także do nadużycia lub obejścia przepisów prawa podatkowego oraz obejścia obowiązku rzetelnego opłacania składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne.
Powód świadczył pracę w Biurze (…) w okresie od 20.6.2011 r. do 16.3.2015 r. początkowo na podstawie umowy o pracę na okres próbny, następnie na podstawie umowy o pracę na czas określony, a od 1.1.2012 r. na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony, ostatnio na stanowisku głównego specjalisty ds. projektów inwestycyjnych. Wynagrodzenie powoda liczone jak ekwiwalent za urlop wypoczynkowy wynosiło 5254,10 zł i składało się z pensji zasadniczej oraz premii regulaminowej. Do obowiązków powoda należało m.in. pozyskiwanie nowych klientów w obszarach ustalonych wcześniej z zespołem ds. projektów i właścicielem firmy, obsługa klientów w zakresie przygotowania wniosków o dofinansowanie projektów, biznesplanów, wniosków o pożyczki, kredyty.
Pozwany pracodawca załącznikiem do Zarządzenia Nr (…)/2012 wprowadził regulamin wynagradzania, który w § 4 przewidywał prawo do premii regulaminowej. Premia była uzależniona od wielkości sprzedaży netto wygenerowanej przez pracownika w danym miesiącu pracy. Ustalono sposób obliczania premii regulaminowej, która podlegała proporcjonalnemu pomniejszeniu za okresy nieobecności pracownika z powodu choroby, a także daty wypłaty premii, po jej zatwierdzeniu przez pracodawcę.
Powód był bardzo dobrym pracownikiem i generował istotne obroty dla pracodawcy (największe spośród wszystkich pracowników pozwanej), które łączyły się „z przysługującą dodatkową premią”. W niektórych miesiącach świadczenia te znacznie przekraczały wynagrodzenie zasadnicze powoda. Do października 2012 r. otrzymywał wynagrodzenie i należne mu premie regulaminowe przelewami na konto. Następnie poprosił o wypłacanie mu premii gotówką „do ręki”. W tym zakresie strony ustaliły, że mniejsze kwoty premii będą wypłacane na konto po odliczeniu składek na ubezpieczenie społeczne, kwoty wyższe będą zaś wypłacane powodowi gotówką w kwocie brutto „do ręki”. W takim systemie rozliczenia zarówno pracodawca, jak i powód mieli „oszczędzać” na składkach na ubezpieczenia społeczne. Następnie pracodawca w każdym miesiącu wysyłał do powoda zestawienia płatności wraz z wyliczeniem premii oraz pytaniem o to, „jak powód chce się rozliczyć”.
Pracodawca 16.3.2015 r. rozwiązał z powodem umowę o pracę bez wypowiedzenia na podstawie art. 52 § 1 pkt 1 KP z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych w postaci „naruszenia dbałości o dobro zakładu pracy, m.in. w ten sposób, że w czasie trwania stosunku pracy prowadził działalność konkurencyjną wobec pracodawcy oraz pozostawał w stosunku spółki (K. Sp. z o.o. z siedzibą w O.) prowadzącej działalność konkurencyjną wobec pracodawcy, w której objął udziały, a także objął funkcję w Zarządzie tej spółki”. Wkrótce powód skierował do pozwanej wezwanie do zapłaty kwoty 82 999,41 zł tytułem żądania zaległych premii regulaminowych.
Państwowa Inspekcja Pracy w O. 29.2.2016 r. nakazała niezwłoczne wypłacenie powodowi „pozostałej części premii regulaminowej za maj 2013 r.”, a pracodawca w marcu „ujął brakującą premię powoda i wypłacił mu przelewem kwotę 2326,33 zł”. Następnie pisemnie wezwał powoda „do zwrotu nienależnie pobranego wynagrodzenia w kwocie łącznej 17 715,30 zł” i złożył do Prokuratury Rejonowej w O. zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawierające wniosek o ściganie m.in. powoda.
Sąd I instancji uznał, że powództwo o zapłatę spornych premii było nieuzasadnione, gdyż materiał dowodowy wykazał ponad wszelką wątpliwość, że powód otrzymał należne mu premie, których zapłaty dochodził. Pozwany pracodawca przedstawił, według sądu, wiarygodną wersję wydarzeń, popartą wydrukami wiadomości e-mailowych, które w sposób logiczny wytłumaczył, oraz wydrukami z rachunków bankowych, według których powód pobrał w gotówce sumy zbliżone do wysokości premii należnych mu za grudzień 2013 r. oraz czerwiec 2014 r.
Sąd ten uznał za wiarygodne opisy zdarzeń przedstawianych przez pozwaną o wręczanie powodowi „do ręki” spornych premii, bo pozwana „wskazała dni, w których to nastąpiło oraz okoliczności towarzyszące tym zdarzeniom, popierając swój wywód wyciągami z rachunku bankowego”, wskazując, że „żaden pracownik nie godziłby się na nieotrzymywanie przez lata wysokich premii” – powód dochodził m.in. świadczenia za grudzień 2013 r., po której to dacie świadczył dla pozwanej pracę przez kolejny rok i trzy miesiące. Nie zdecydował się również dochodzić tych premii sądownie nawet wówczas, gdy otrzymał już oświadczenie pracodawcy o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia, a zrobił to dopiero w maju 2016 r., niejako w odpowiedzi na złożone przez pozwaną zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i prowadzone postępowanie karne. Najistotniejszym dowodem była korespondencja e-mailowa pomiędzy stronami z grudnia 2014 r. dotycząca premii „za H. sp. z o.o., o uregulowanie której powód prosił, wskazując na pilną potrzebę uzyskania środków finansowych na naprawę samochodu”. Nie wskazał wtedy na „rzekomo zaległe wypłaty premii za sześć miesięcy na kwotę ponad 80 000 zł”. Gdyby w grudniu 2014 r. pozwana miała inne zaległości finansowe wobec powoda, to z całą pewnością wskazywałby „na ten fakt w omawianych e-mailach”.
Od powyższego wyroku apelację wniósł powód.
Sąd Okręgowy doszedł do odmiennych wniosków, uznając, że sąd I instancji naruszył zasadę swobodnej oceny dowodów. W jego ocenie dowody, które zaoferowała pozwana, ograniczały się do jej zeznań, a inne wskazane przez nią „dowody” pozostawały w luźnym związku z kwestią wypłaty premii. Całkowicie niewiarygodne były twierdzenia pozwanej, że wypłacenie powodowi premii z pominięciem list płac nastąpiło z jego inicjatywy i było „korzystne zarówno dla pracownika, jak i dla pracodawcy”. Sąd uznał, że nawet gdyby hipotetycznie uznać te twierdzenia za prawdziwe, to oczywiste było, iż dla zabezpieczenia pozwana powinna zadbać przynajmniej o „uzyskanie pisemnego potwierdzenia otrzymania przez powoda znaczących kwot”, choćby „w przedsiębiorstwie praca odbywała się w małym, zgranym zespole, w którym panują relacje oparte na wzajemnym zaufaniu i koleżeństwie, stąd pozwana nie widziała potrzeby zabezpieczania się przed ewentualnymi roszczeniami pracowników”.
Ponadto w odpowiedzi na pozew pracodawca nie wspominał o wypłacaniu premii powodowi w formie przelewów. Dopiero w toku postępowania powołał się na rzekome wzajemne ustalenia, z których miało wynikać, iż mniejsze kwoty premii będą przekazywane na konto, a większe kwoty „do ręki”. Sąd uznał, że pozwana od początku postępowania „próbowała skierować proces w stronę niezwiązaną z jego istotą, na przykład składając liczne wnioski dowodowe celem wykazania, że powód prowadził działalność konkurencyjną wobec pozwanej, względnie akcentując okoliczności drugorzędne, np. brak podstawy prawnej wskazanego w pozwie terminu naliczania odsetek, ewentualnie przedstawiając tezy, które ostrożnie można określić jako »kontrowersyjne« w zakresie ciężaru dowodu leżącego po stronie powoda, a także pomijając istotne kwestie np. istnienie drugiego procesu sądowego, w którym powód domaga się zapłaty pozostałych premii”.
Co istotne, według sądu II instancji, sąd pierwszoinstancyjny błędnie uznał, że fragment korespondencji e-mailowej o treści „ps. czy możemy się rozliczyć po naszemu?” stanowił wystarczający „dowód dokonania konkretnych ustaleń pomiędzy stronami dotyczących wypłacania premii poza listą płac”. Ostatecznie ocenił, że pozwana nie udowodniła wypłacenia powodowi spornych premii, które zasądził w wyroku reformatoryjnym.
Od tego wyroku skargę kasacyjną wniósł pozwany pracodawca.
Zdaniem Sądu Najwyższego skarga kasacyjna zawierała usprawiedliwione podstawy kasacyjnego zaskarżenia ze względu na kwalifikowaną rozbieżność ustaleń faktycznych pomiędzy sądami obu instancji, a w konsekwencji przeciwne zastosowanie przepisów prawa materialnego. W sprawie wystąpiły bowiem diametralnie różne ustalenia i problemy w ocenie, czy pozwana wypłaciła należne powodowi premie.
„Wobec braku źródeł dokumentowych” w postaci pokwitowań wypłat spornych roszczeń premiowych sąd I instancji oddalił powództwo „w oparciu o osobowe źródła dowodowe”, ale nastąpiło to z istotnym naruszeniem zasady sędziowskiej oceny zebranego materiału dowodowego, gdyż sąd ten dał nazbyt tolerancyjnie jednostronnie wiarę wyłącznie pracodawcy, oceniając, że faktycznie rozliczył się ze swoim pracownikiem z każdej złotówki, co miały potwierdzać wydruki bankowe, według których powód pobrał w gotowce sumy zbliżone do wysokości premii mu należnych za okres grudnia 2013 r. i czerwca 2014 r. i mu je przekazał. Tymczasem w sprawie brakuje podstawowych dowodów w postaci pokwitowania (art. 462 KC w zw. z art. 300 KP) pobrania przez powoda spornych należności premiowych, których pozwana nie uzyskała z przyczyny bezprawnie uzgodnionego przez obie sporne strony procederu dokonywania wypłat części wynagrodzeń premiowych poza obiegiem dokumentacyjnym i poza legalnym obrotem prawnym. Taki proceder odbywał się z obustronną świadomością bezprawnego uchylania się od rzetelnego wykonywania obowiązku podatkowego oraz opłacania składek na ubezpieczenia społeczne od należnych premii.
Równocześnie SN uznał, że proceduralne i materialnoprawne kontrowersje budzi zaskarżona przeciwna ocena sądu II instancji dokonana wyłącznie na niekorzyść pozwanego pracodawcy. Sąd ten bez przeprowadzenia uzupełniającego postępowania dowodowego jednostronnie i bez przekonującego uzasadnienia przyjął, że brak dokumentacji na wypłacenie powodowi spornych należności premiowych obarczał wyłącznie pozwaną, która wspólnie z powodem uzgodniła, iż „większe kwoty” premii miały być wypłacane „po naszemu” poza listą płac. Takie ustalenia nie wykluczają zarówno tego, że bliżej niemożliwa do udowodnienia część należnych powodowi premii mogła w taki niedokumentowany sposób trafić do jego „ręki”, jak i tego, że nie wszystkie premie zostały wypłacone powodowi w całości, tyle że taki stan rzeczy podważał zasadność obarczenia wyłącznie pracodawcy w całości odpowiedzialnością z tytułu braku dokumentacji potwierdzającej wypłaty premii.
Mając to na uwadze, SN uznał, że zmowa stron stosunku pracy o niedokumentowaniu wypłaty należnych pracownikowi świadczeń premiowych, dokonana z naruszeniem art. 462 § 1 KC w zw. z art. 300 KP, powinna obciążać obie „zmawiające się” strony, które obarcza obustronne ryzyko bezprawnego ukrywania, zatajania lub braku obiektywnych możliwości zweryfikowania wypłat zatajanych lub „ukrytych” należności ze stosunku pracy, jeżeli obie strony takiego nielegalnego procederu zmierzały w taki sposób do pogwałcenia przepisów prawa pracy, a także do nadużycia lub obejścia przepisów prawa podatkowego w sposób zagrożony sankcjami karno-skarbowymi oraz obejścia obowiązku rzetelnego opłacania składek na obowiązkowe pracownicze ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, co nie zasługuje na tolerancję jurysdykcyjną.
Wyrok SN z 6.2.2019 r., II PK 272/17
dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska, partner w kancelarii Raczkowski
Dominik Adamczyk, apl. adwokacki w kancelarii Raczkowski